Podsumowanie i galeria zdjęć wyprawy do Nowej Zelandii
Cześć,
Cała grupa jest w drodze powrotnej do Polski, po zakończonej wyprawie do Nowej Zelandii. Jak przebiegała wyprawa? O tym poniżej.
W tym roku zaczęliśmy zwiedzanie od południowej wyspy, powoli przemieszczając się w stronę północnej. Grupa była silna, pozytywna i żądna zwiedzania.
Zaczęliśmy od wizyty u dobrego znajomego na farmie owiec, na Półwyspie Banksa. Ciekawa historia, widoki na ocean jeszcze lepsze, nic tylko zamieszkać na tym końcu świata. Kolejnym naszym przystankiem były, krótkie odwiedziny nad jeziorami Tekapo i Pukaki. Widoki śliczne, choć pogoda nad Alpami, nie pozwoliła na widoki na Mt Cook, co jednak nie stanowiło problemu, bo zobaczyliśmy go od strony zachodniej. Wyruszyliśmy dalej w drogę do miasteczka Arrowtown, gdzie przesiedliśmy się na rowery i scieżką rowerową biegnącą wzdłuż rzeki Arrow, uczestnicy przejechali do mostu Hackett, z którego mają miejsce skorki na bungy (jednak nikt z naszych się nie zdecydował ;). Były rowery, teraz przeyszedł czas na rozprostowanie kości wchodząc na szczyt w okolicy Queenstown – Ben Lomond 1748 mnpm. Pogoda dopisała, widoki także, choć trochę wiało. Kontynuujemy zwiedzanie południowo – zachodniej części wyspy południowej, tym razem udajemy się na rejs Fjordem Milforda, po czym obieramy kierunek na miasteczko Fox Glacier. Oba te miejsca charakteryzuje największa ilość opadów deszczu, spośród wszystkich innych miejsc w Nowej Zelandii(a nawet na świecie). Troszkę nam popadało nad fjordem, lecz nawet dodało to uroku do tego miejsca. Za to pogoda w Fox Glacier – żyleta. Ani jednej chmurki! Taka pogoda tam to jak wygranie w totolotka.
Następnym przystankiem była Kaikoura i rejs na oglądanie wielorybów. Nie dość że udało się sfotografować trzy Kaszaloty, to jeszcze pojawił się Humbak, który w tym rejonie jest niesamowitą rzadkością! Chyba ze wszystkich atrakcji na południowej i północnej wyspie ten rejs zostanie najbardziej w pamięci. Atrakcji wodnych nie koniec. Tym razem w Parku Narodowym Abel Tasman wybraliśmy się na kajaki i eksplorację lagun tego parku. Krystalicznie czysta woda, pogoda w sam raz, nie za ciepło, nie za zimno. Foki sfotografowane i trochę ruchu zaliczone. Ostatnia atrakcja na południowej wyspie to wycieczka i degustacja wina w rejonie Marlborough. Oczywiście nie obyło się bez zakupu kilku/kilkunastu sztuk do wzięcia do Polski.
Zwiedzanie północnej wyspy zaczęliśmy od spaceru po porcie w Wellington, odwiedziliśmy muzeum Te Papa, spoglądaliśmy na panoramę miasta z wzgórza Victorii oraz na koniec pojechaliśmy do studia efektów specjalnych Weta Cave, aby zobaczyć i posłuchać jak tworzone są różne rekwizyty z filmów ccience fiction i nie tylko. Po czym przyszedł czas na ponowny sprawdzian wytrzymałości naszych nóg – czyli trekking Tongariro Crossing. 19.5 km szlaku z przepięknymi widokami na tereny, które zostały wykorzystane jako krajobraz Mordoru w trylogii Władcy Pierścieni. Pogoda oczywiście cudowna. Mieliśmy szczęscie do pogody w tym miesiącu. Pomimo tego, że wiele osób narzekało nam na pogodę, nasz program dniowy idealnie się wpasowywał w dni słoneczne, akurat w tych miejscach co byliśmy. Czas było ruszyć dalej na północ, brzegiem największego jeziora w Oceanii – Taupo. Zatrzymaliśmy się na chwilę relaksu w gorących źródłach, a potem pojechaliśmy oglądać inne gorące źródła Wai-o-tapu, ale już bez kąpieli w nich. Wisienką na torcie tego dnia było pokaz zwyczajów, tradycji, kultury maoryskiej w miejscowości Rotorua. A potem wyżerka! Powoli czas naszej wyprawy dobiegał końca, ale tempo nie malało, bo atrakcji do zobaczenia pozostało jeszcze sporo. Hobbiton i niesamowicie malowniczy plan filmowy, który teraz możemy zwiedzać. Nawet na osobach nie interesujących się tematyką Władcy Pierścienia/Hobbita zrobi to miejsce wrażenie. Jaskienie Waitomo – i niezliczone ilości świetlików. Szkoda że zdjęć nie było można tam robić. Aż w końcu przyszedł czas na poznanie dalekiej północy Nowej Zelandii i terenów Northland, gdzie dojechaliśmy do najbardziej na północ wysuniętego punktu czyli Cape Reinga. Zjeżdżaliśmy na desce na wydmach Te Paki. Kąpaliśmy się w Morzu Tasmańskim przy 90 mile Beach. Jak widać atrakcje, sporty wodne są nieodzowną częścią Nowej Zelandii. Dlatego też następnego dnia wybraliśmy się na rejs po zatoce Bay of Islands i mieliśmy okazję zobaczyć delfiny Butlonose. W drodze powrotnej do Auckland przystanek w parku z bardzo starymi drzewami Kauri i spacer po lesie, aby po południu dotrzeć do Auckland i spojrzeć na nie z góry, z perspektywy wygasłego wulkanu Mount Eden.
I tak nasza przygoda dobiegła końca. Teraz kilka dni odpoczynku w Polsce i 12 marca wyruszamy na ponowną przygodę w Nowej Zelandii z kolejnymi śmiałkami.
A jak cała ta historia prezentuje się na zdjęciach? Zobaczcie w linku poniżej. Miłego oglądania!
GALERIA ZDJĘĆ WYPRAWA NOWA ZELANDIA LUTY 2017
Pozdrawiam,
Marcin Mentel
Backpackers Club