Relacja wyprawa Mera Peak 6461 m.n.p.m. 19.11-10.12.2014
Wracamy do kraju. Wyprawa dobiega końca. Często wtedy przychodzi czas na refleksję, wspominanie całego wyjazdu. Pomimo fizycznego zmęczenia jest satysfakcja. Z czego? Każdy z Nas z czegoś innego, ze zdobytego szczytu, z pokonania własnych słabości, ze sprawdzenia się w trudnych warunkach górskich czy z odwiedzenia nowego kraju. 21 dni spędzone razem w małym gronie, można powiedzieć będąc skazanym na siebie prawie 24 godziny na dobę. Ale towarzystwo dało radę. Nie tylko nawet dało radę ale czas ten upłynął w przyjaznej atmosferze. Czasami były cieżkie dni wędrówki ale nastroje dopisywały, a większość czasu choroby nas omijały.
Najważniejsze, że wracamy teraz w tym samym składzie do domów, do bliskich na Nas czekających. Wyjazd to 3 tygodnie, a nasze życie toczy się w Polsce, w Szwajcarii, w Niemczech, czy gdziekolwiek w świecie, gdzie mieszkamy, czy gdzie są bliskie nam osoby.
Tym razem góra pozwoliła nam stanąć na jej wierzchołku, choć nie raz próbowała nas zdmuchnąć ze swojego grzbietu. Upór grupy, wytrzymałość i siła woli okazały się silniejsze niż przypuszczałem. Sam zazdroszczę Wam tego samo zaparcia. Każdy z Was zmagał się z różnymi słabościami podczas wyprawy, moim zdaniem zwalczyliście je dzielnie. Gratulacje dla Was wszystkich.
To była moja 15 wyprawa w Himalaje. Pamiętam jak przy 9-tej w rejon Kangchenjungi mówiłem, że po 10 kończę. Himalaje przyciągają. Kto tu raz był , w większości wypadków może to potwierdzić. Ci ludzie, Ci uśmiechnięci tragarze, którzy właśnie zakończyli 9 godz marsz z ponad 30 kg bagażem nadal się uśmiechając – to dodaje sił i wzbudza ogromny szacunek do nich. Nasi przemili chłopcy: Guiness, Basandur, Tiger, Milan i Chendra. Ogromne brawa dla nich za niesamowicie ciężka pracę, jaką wykonują z nieznikającym uśmiechem z twarzy. Do dziś nie mogę wyjść z podziwu Tigera(tragarz), który z High Campu 5750mnpm , postanawia sobie wyjść z naszą grupą na atak szczytowy, zdobyć wierzchołek, zejść do High Campu, wziąć ponad 30kg na plecy tego samego dnia i pracować dalej , jako tragarz.
Zdjęcia są piękne, widoki zawierające dech w piersiach, lecz nie oddadzą trudności z jakimi się uczestnicy na codziennie borykają: zimno, nie smaczne jedzenie, silny wiatr, zła pogoda, zmęczenie fizyczne, rutyna, zwątpienie, tęsknota.. Dlatego wielkie brawa dla grupy Mera Peak, Rolwaling-Tashi Lapcha, czy wszystkich ludzi chodzących w góry te większe i te mniejsze w poszukiwaniu „czegoś”, bo każdy znajduje tam coś wyjątkowego dla siebie.
Mara Peak 6461 m.n.p.m. 1 grudnia o godz. 9:45 została zdobyta przez Ashoka(tzw. ” Maszyna”), Tigera(tragarz), Mariana, Piotra, Krzyśka, Arka, Lidkę. Robert po wspólnej naszej decyzji zawrócił z 5960 m.n.p.m. bardzo dobra decyzja, gratulacje dla wszystkich!
Cieszę się, że uczestnicy nie wykazali się chorą ambicją, gorączką szczytową, tylko czerpali ile się tylko da z każdego dnia, bo wyprawa ma 21 dni, a nie 1 ataku szczytowego. I nie okazali się ignorantami, których wyłącznie obchodzi wierzchołek, i z jakich cyfr składa się jego wysokość.
Do zobaczenia w podróży ekipa, czy to w górach, czy na nizinach.
Ps. Zdjęcia zostanąvdodane wkrótce.
Pozdrawiam,
Marcin Mentel