Smutne wieści z Tybetu…
Witam wszystkich,
Krótkie wieści na temat sytuacji w Tybecie. Smutne…
„Raport z Lhasy: Luty 18 2012
Dopiero co wróciłem z Lhasy. Tybetańczycy znikają, każdy jest przerażony prawdopodobieństwem rozlewu krwi, który wydaje się nieunikniony.
Lhasa składa się z około 1.2 miliona chińczyków oraz około 200 tysięcy Tybetańczyków. Większość tej populacji Tybetańczyków, żyje na terenie, który teraz jest prawie całkowicie kontrolowany, zamknięty przez posterunki wojska z kilkumetrowymi murami oraz drutami kolczastymi.
Ta izolacja daje nam wrażenie jak mogło wyglądać warszawskie ghetto. Wewnątrz zamkniętego terenu grupy uzbrojonych żołnierzy oraz policji patrolują ulice 24 godziny na dobę. Wojskowe ciężarówki oraz rzędy kilku/nastu uzbrojonych pojazdów, czołgów przejeżdżających przez ten teren, można zobaczyć codziennie.
Każdy z tych pojazdów ma 3, 4 żołnierzy, znajdujących się w otwartej wieżycce, uzbrojonych w karabiny maszynowe.
Wszyscy Tybetańczycy muszą nosić dowody tożsamości ze sobą cały czas. Tybetańczycy rezydujący w Lhasie muszą się zarejestrować na posterunku policji. Powstało około 134 nowych posterunków policji w Lhasie, dla kontroli losowych przechodniów, jak i pojazdów.
Ceremonia Kala Chakra w listopadzie 2011, która miała miejsce w Bodh Gaya w Indiach, prowadzona przez Dalai Lamę, zgromadziła około 10 tysięcy Tybetańczyków z Chin. Spośród nich około 3 tysięcy okazało się informatorami chińskiego rządu. Pozostałe około siedem tysięcy wracając do Tybetu poprzez Nepal, Indie, Hong Kong, zostali wysłani na obozy „reedukacyjne” na minimum trzy miesiące.
Starsze osoby błagały o możliwość powrotu do domu wieczorami z powodu zimna, ale nie dostali pozwolenia. W wielu przypadkach, kiedy członkowie rodzin przynosili koce dla swoich bliźnich, zostali poinformowani, iż ich bliscy już tutaj nie są, i władze nie wiedzą, gdzie oni się teraz podziewają. Wśród tych 7000 tysięcy Tybetańczyków w obozach reedukacyjnych, przesłuchania przez chińską policję były codzienną praktyką.
Tybetańczycy zostali zmuszani do ujawnienia miejsca pracy( z której zostali zwalniani), tracąc pensję oraz inne benefity. Także przesłuchiwano ich w celu ujawnienia nazwisk ich bliskich oraz danych kontaktowych do nich, adresy oraz ich zawody. Losowe przeszukania domów miały miejsce, a rodziny zostały zabierane na przesłuchania.
Około 50 mniszek udających się w podróż powrotną autobusem, zostały zatrzymane w celu przesłuchania, po tym jak jeden z informatorów oskarżył ich o wypowiadaniu się negatywnie o chińskim rządzie. Ich los aktualnie jest nieznany.
Tybetański artysta, który namalował Tybetańczyka spoglądającego ku górze w kierunku zegara nad swoją głową, obraz zatytułował „czekanie”, został aresztowany za symbolizm użyty w namalowanym obrazie.
Posterunki drogowe w Tybetańskim Autonomicznym Regionie, mają za zadanie trzymać Tybetańczyków, którzy nie są rezydentami Lhasy, z dala od miasta. Dodatkowo jeśli mnich lub mniszka znajdują się a pojeździe, policja bądź żołnierze wydadzą rozkaz wracać im do swojego klasztoru na piechotę. A wszyscy Tybetańczycy podróżujący w tym pojeździe zostaną spisani. Pałac Potala jest miejscem pielgrzymek Tybetańczyków, w szczególności podczas święta Losar(Tybetańskiego Nowego Roku), lecz kontrole drogowe nie pozwalają na pielgrzymkę, limitując liczbę Tybetańczyków w Lhasie.
Wcześniej około 300-400 mnichów rezydowało w Pałacu Potala, dziś liczba ta wynosi około 36. Żołnierze i inny personel militarny teraz zamieszkuje w pomieszczeniach, gdzie do nie dawna mnisi zwykli żyć. Pomimo, iż znajduje się on na liście zabytków UNESCO, chiński rząd używa Potali jako posterunku wojskowego. Również ogromny kompleks militarny znajduję się tylko kilka przecznic od Pałacu Potala. Klasztor dla mniszek, kiedyś znajdujący się zaraz obok Pałacu Potala, został przekształcony teraz na bunkry wojskowe.
Wokół Klasztoru Jokhang obecność wojska i policja jest tak duża, aż musimy uważać, żeby nie wpaść na żołnierza czy policjanta, którzy zatłaczają ulicę otaczających straganów.
Klasztor Drepung był domem dla od 7 do 10 tysięcy mnichów, teraz znajduje się tam około 500-700 z nich. Mówi się, iż jest przygotowywany strajk około 100 z nich.
W Klasztorze Sera mieszkało kiedyś około 6 tysięcy mnichów, teraz 200-300. Klasztor Sera jest otoczony przez posterunki policji oraz wojska. Grupy żołnierzy i policji ciągle patrolują tereny klasztoru, nawet miejsca gdzie mnisi debatują, medytują.
Pałac Norbulingka zamieszkuje około 6-10 mnichów, w przeszłości było ich 300. Menażeria Dalai Lamy została sprzedana chińskiemu biznesmenowi, gdzie jest pobierana teraz oddzielna, dodatkowa opłata, żeby zobaczyć zwierzęta, pomimo że cały Pałac Norbulingka jest na liście zabytków UNESCO.”
Źródło: http://www.lonelyplanet.com/thorntree/thread.jspa?threadID=2166547
Tłumaczenie: własne
Pozdrawiamy,
Backpackers Club