Wyprawa w rejonie Rolwalingu dobiegła końca
Cześć,
Wczoraj wróciliśmy do Polski po zakończonej w Nepalu wyprawie w rejonie Rolwalingu. Co się działo podczas naszych działań w górach wysokich?
Rejon Rolwalingu jest jednym z najrzadziej wybieranych tras trekkingowych w nepalskich Himalajach. Jak to określił nasz przewodnik Pasang (sześciokrotny zdobywca Everestu), jest to drugi najcięższy trekking po Sherpani Col-West Col-Amphu Lapcha (którą tą trasę także mamy w ofercie i przeszliśmy z grupą w maju 2021 roku).
Była to już moja 4 wyprawa przez przełęcz Tashi Lapcha 5750 mnpm i prawdopodobnie najtrudniejsza. Złożyło się na to trochę czynników.
Początek wyprawy nie zapowiadał trudności. Do miejsca początku trekkingu dojechaliśmy prywatnym jeepem w 6 osób (5 uczestników plus ja). Jak grupa marzec 2021 z rejonu Kangchenjungi pamięta o takich luksusach mogliśmy pomarzyć. Wtedy w takim samym jeepie jechaliśmy przez 16 godzin w 12 osób. W Gongor Khola spotkaliśmy się z naszą ekipą przewodników i tragarzy (będziemy mieli przyjemność wędrować po rejonie Rowalingu z naszymi przewodnikami Lhakpą i Pasangiem zdobywcami Makalu, Kangchenjungi, Everestu, Dhaulagiri i innych ośmiotysięczników). Nasi tragarze, jak się później okaże to „crème de la crème” w swoim fachu.
Pierwsze dni trekkingu mijają nam na marszu na wysokościach od 1400 m.n.p.m. do 2700 m.n.p.m. , gdzie to w wiosce Drongkhang ma miejsce groźnie wyglądający wypadek jednego z naszych uczestników. Konieczna jest ewakuacja helikopterem do Katmandu w celu opatrzenia ran i diagnozy lekarskiej. Na szczęście, jak się później okazuje wszystkie wyniki badań wychodzą ok. Lecz na szlaku w Rolwalingu jest nas o jednego uczestnika mniej.
Podczas naszego przejścia Rolwalingu spotykamy grupę nepalsko – amerykańską wchodzącą na szczyt Yalung Ri 5630 m.n.p.m. oraz grupę Słoweńców, którzy wytyczyli nową drogę w stylu alpejskim na Chobutse 6686 m.n.p.m. . Na trasie w kierunku przełęczy Tashi Lapcha dowiadujemy się, że w tym sezonie jesiennym przełęcz przeszły do tej pory tylko 3 małe grupki (w tym Magda Jończyk, którą pozdrawiamy).
Ostatnie dni w wioskach Beding oraz Na mijają w sielskiej atmosferze. Zasięg w tel komórkowych, internetu tracimy na 1 godzinę przed dojściem do wioski Na 4180 m.n.p.m. Wyższe partie Rolwalingu, czyli lodowca Trukarding oraz lodowca Drolambau są pokryte sporą ilością śniegu (jak na tą porę roku). Cały ten świeży śnieg pochodzi z anomalii opadowych w drugiej połowie października 2021, gdzie w całych nepalskich Himalajach sypało nieprzerwanie przez dwa, trzy dni.
Ten jeszcze dość świeży śnieg utrudnił nam szybkie pokonywanie terenu na lodowcach oraz mocne kopanie się w nim, nawet w miejscach marszu po wydeptanych śladach. Osoby, które wędrowały w przeszłości lodowcem Trukarding, wiedzą jak wykończające psychicznie oraz fizycznie może być skakanie po skałach budujących trasę przejścia pod ścianę Tashi Lapcha. W szczególności, jak te skały jeszcze w wielu miejscach przykryte są śniegiem.
Wolne tempo zdobywania kolejnych metrów w dzień podejścia na przełęcz Tashi Lapcha 5750 mnpm, wymusiła na nas podjęcie decyzji o dodatkowym, nieplanowanym noclegu na wysokości 5450 mnpm. Godzina 15:20, zmęczenie oraz złe samopoczucie niektórych uczestników wymusiła na podjęcie decyzji o dodatkowym noclegu, zanim następnego dnia zaatakujemy przełęcz i zejdziemy do wioski Thengpo 4320 mnpm.
Jak to praktycznie stało się już zwyczajem ostatnie 100m przed przełęczą i 700m po drugiej stronie przełęczy to okrutne, bardzo silne podmuchy wiatru, które nie wydawały się mieć końca. Zimno, trudności z utrzymaniem równowagi, zmęczenie oraz bardzo silny wiatr spowodował, że odpuściliśmy plany wejścia na Pachermo i po wejściu na przełęcz rozpoczeliśmy zejście do Thengpo 4320 m.
Mając w pamięci poprzednie lata w dolinie Rolwalingu i na przełęczy Tashi Lapcha 5750m. mogę ocenić, że w tym roku podejście / zejście z przełęczy wymagało większej ilości lin. Zmianie uległ przebieg trasy dojścia z Chukima 4550mnpm pod ścianę Tashi Lapcha (osoby wybierające się tam samodzielnie, niech nie sugerują się aplikacjami Mapy.cz / MapsMe / LoctusMap itp.) oraz całkowicie uległa zmianie trasa zjazdu na linach tuż poniżej przełęczy w stronę Thengpo.
Całej grupie udało się przejście przełęczy. Do Thengpo 4320m. doszliśmy wyczerpani ale szczęśliwi o godzinie 20:00, ostatnie 2.5 godziny wedrując w ciemnościach. Bardzo pomocni okazali się nasi tragarze, którzy dużo wcześniej od nas doszli do Thengpo, aby zostawić bagaże i wyjść nam na przeciwko z ciepłą herbatą i chęcią pomocy z naszymi plecakami.
Dalsze dni wędrówki były już znacznie łatwiejsze, gdzie nasza trasa biegła przez Thame, Namche Bazar, Khumjing, Khunde do Lukli. Po drodze, co poniektórzy, staraliśmy się walczyć z rozwijającymi się infekcjami górnych dróg oddechowych. Z Lukli wylecieliśmy bez żadnych problemów, a ostatnie 2 dni spędzieliśmy w Katmandu na zwiedzaniu, uzupełnianiu kalorii i zakupach pamiątek.
Na koniec wyprawy jeszcze linia Turkish Airlines była „sponsorem” nowej porcji przygód dla jednej z naszych uczestniczek, gdy to w/w linia „przez przypadek” skasowała pasażerce odcinek Stambuł – Warszawa – co przysporzyło nie lada problemów do rozwiązania w ostatnie godziny pobytu w Nepalu.
Teraz wszyscy są już bezpieczenie w domach w Polsce, a nasz prowadzący Łukasz Supergan szykuje się z naszymi uczestnikami na piątkowy wylot do Nepalu na wyprawę Mera Peak 6461 m.n.p.m. . Ja natomiast pakuje plecak w przeciwną stronę globu, bo do Ekwadoru, gdzie ruszamy z grupą 25 listopada 2021.
Pozdrawiam,
Marcin Mentel
Backpackers Club